Kopalnia przyszłości
Jak ma wyglądać kopalnia przyszłości? – Będzie bezpieczna i nastawiona na klienta. Główną rolę odgrywa w niej człowiek, a maszyny i urządzenia są jedynie narzędziem do osiągnięcia celu. Sądzę jednak, że w ciągu kolejnych lat urządzenia będą udoskonalane, ale nie nastąpi żaden wielki przeskok technologiczny, ani wydarzenie na miarę lotu w kosmos – mówi Jacek Patyk, który przez ponad dwa lata pełnił funkcję dyrektora Zakładu Górniczego Kujawy, należącego do Lafarge. Od pierwszego kwietnia br. zarządza Cementownią Małogoszcz.
• Kopalnia przyszłości, to…
Przede wszystkim kopalnia bezpieczna, dobrze zarządzana, nastawiona na klienta i jego potrzeby oraz produkująca surowiec o stabilnej jakości.
• Jak zatem, Pana zdaniem, wyglądać będą kopalnie za 20 lat?
W branży pracuję od 20 lat, w górnictwie 25 lat i przez ten czas nie widzę znaczącej różnicy w zakresie stosowanych maszyn, urządzeń, automatyzacji procesów. Zmienia się nasze otoczenie, my się zmieniamy, mamy nowe cele, wyzwania, oczekiwania… Jednak jeden element pozostaje stały – człowiek.
• Czy maszyny, urządzenia i stosowane systemy również „idą” naprzód?
Maszyny też się zmieniają. Wychodzą nowe serie, kolejne modele – silniejsze, ekonomiczne w eksploatacji, zużywające mniej paliwa, bardziej ergonomiczne, bezpieczne, wygodniejsze i bardziej przyjazne. Patrząc na same kabiny – dziś muszą spełniać odpowiednie normy bezpieczeństwa. Wprowadzamy nowy sprzęt, który jest wzbogacany o systemy gaśnicze – 20 lat temu nikt nawet nie pomyślałby o takim rozwiązaniu w maszynach działających na kopalni. Sądzę, że w ciągu kolejnych lat urządzenia będą zmieniane i udoskonalane, ale, moim zdaniem, nie nastąpi żaden ogromny skok technologiczny, ani wydarzenie na miarę lotu w kosmos.
• Czyli uważa Pan, że to czynnik ludzki będzie decydował o nowoczesności górnictwa?
Człowiek zawsze będzie niezbędny. Mamy czujniki ruchu i spiętrzenia, kamery, systemy przeciwpożarowe i wiele, wiele innych, ale czynnik ludzki jest niezastąpiony. Nowoczesna kopalnia, według mnie, to kopalnia, w której pracownicy są wykwalifi kowani, wiedzą co mają robić i są właściwie zarządzani. To kopalnia, gdzie każdy pracownik przebywający na terenie zakładu jest bezpieczny i czuje się bezpiecznie. To właśnie bezpieczeństwo jest krokiem milowym, który nastąpił w ostatnich latach. Patrząc na wypadkowość w przemyśle sprzed 20 lat – była ona olbrzymia. Jeszcze w latach 90. ubiegłego wieku na kopalniach nie było obowiązku noszenia kasków i okularów podczas pracy. Dziś jest to nawet nie do pomyślenia. Wypadki jednak się zdarzają, ponieważ będą zawsze tam, gdzie pojawiają się ludzie. Jednak przed laty było zupełnie odmienne postrzeganie tej kwestii. Dziś zwracamy na to niebywałą uwagę, szkolimy i kształcimy pracowników, zmieniamy swoje zachowania…
• Kolejna sprawa, o której Pan wspomniał, to właściwe zarządzanie kopalnią i jej pracownikami.
Dziś od kadry zarządzającej wymaga się coraz więcej i tu też widać wyraźną zmianę. Wraz z rozwojem bezpieczeństwa i ergonomii sprzętów zaczęto oczekiwać więcej od pracowników, a później od kadry zarządzającej, która musiała się bardzo szybko edukować. Zarządzanie to proces niekończący się – można dojść do pewnego poziomu, uznając go za akceptowalny, ale zawsze można zrobić coś więcej, lepiej, inaczej. Właśnie takiego podejścia oczekuję od siebie i swojego zespołu. Nasza kadra musi być odpowiednio wykwalifi kowana, przygotowana zawodowo, doświadczona, dodatkowo powinna potrafić pracować na różnych stanowiskach – być wielozadaniowa. Bardzo dużą uwagę zwracamy też na umiejętności miękkie – nie tyko stricte techniczne, ponieważ jeśli relacje są zbudowane na właściwym poziomie, to jako zespół jesteśmy w stanie zrobić dużo więcej. Zaś jeśli nie ma zrozumienia, to nawet nowoczesne maszyny nie pomogą.
• A co z nastawieniem na klienta i jego potrzeby?
Na ostatnim spotkaniu nasz prezes spytał, kto jest jego szefem. Po kilku niecelnych odpowiedziach pracowników wyjaśnił, że… klient. Każda kopalnia pracuje po to, aby stworzyć produkty czy półprodukty, które trafi ą na rynek. Możemy mówić o nowoczesnych systemach eksploatacji, transportu, kruszenia, sortowania i automatyzacji tych procesów, ale to wszystko jest po to, by sprostać wymaganiom klienta. W związku z tym kopalnie nowoczesne to takie, które są zorientowane na klienta, i które w pełni trafi ają w jego potrzeby. A przecież klient ma ogromną moc – może przestać kupować nasze produkty i wtedy trzeba się postarać jeszcze bardziej.
• Czyli zgodnie ze starym porzekadłem: „Klient nasz pan”...
Dokładnie. Myślę, że kluczową sprawą jest też to, aby być przygotowanym na potrzeby rynku i elastycznie na nie reagować. Jeżeli rynek w ostatnich latach był trudny, powinniśmy racjonalnie zarządzać kosztami i trzymać je w ryzach, ale tak, aby potrafić szybko odtworzyć potencjał. Rynek pracy również jest ograniczony – osoby wykwalifi kowane i z doświadczeniem są na wagę złota. Możemy dysponować supermaszynami, ale bez osób potrafi ących na nich właściwie pracować, nic po naszych staraniach.
• Czy oznacza to, że w ciężkich dla branży czasach nie redukowaliście zatrudnienia?
Staraliśmy się szukać oszczędności w innych obszarach, np. tak optymalizować pracę sprzętu, aby jak najmniej korzystać z podwykonawców. My również czujemy się bardziej bezpiecznie, jeśli nasi pracownicy, na naszym sprzęcie, pod naszym nadzorem i po naszych szkoleniach wykonują pracę w zakładzie. Staramy się jak najwięcej czynności wykonywać dzięki naszym pracownikom i przy użyciu własnych środków. Mamy pewność, że załoga jest odpowiednio wykwalifikowana w zakresie bezpiecznej pracy nie tylko na swoim stanowisku, ale także zwraca uwagę na to, co się dzieje wokół.
• Jakie są wasze standardy w kwestii bezpieczeństwa?
Mamy procedury, standardy, ale przede wszystkim staramy się budować świadomość bezpieczeństwa wśród załogi. Chcemy uświadomić załodze, że standardy są jedynie narzędziem wspierającym, natomiast istotą jest tutaj człowiek i jego myślenie oraz odpowiedzialność. Ważne jest także, aby w procesie budowania bezpieczeństwa brali udział wszyscy. Staram się spotykać z pracownikami w grupach, bo wtedy mają większą odwagę. Wychodzę z założenia, że jesteśmy jednym zespołem. Staram się jak najbardziej skracać dystans – nie jestem wtedy dyrektorem, ale członkiem zespołu.
• Często robicie takie grupowe spotkania?
Tak i to z różnych okazji. Natomiast zawsze, kiedy mamy jakieś zagrożenie wypadkiem, niebezpieczną sytuację. Razem zastanawiamy się, gdzie jest słaby punkt, który doprowadził do tego, że mając supersprzęt i wykwalifi kowanych, przeszkolonych ludzi, doszło do zdarzenia, które mogło zakończyć się wypadkiem. Omawiamy też wydarzenia z innych zakładów w Grupie Lafarge, by wyciągnąć wnioski i zabezpieczyć się przed wypadkami w naszej lokalizacji.
• Pewnie wnioski z takich analiz są bardzo ciekawe. Czy może Pan podać jakiś konkretny przykład?
Eksploatowane w zakładzie ładowarki są wyposażone w szereg lusterek, które mają zapewnić operatorowi bardzo dobrą widoczność, w tym również widoczność w tzw. martwych strefach. Ładowarki posiadają też kamery cofania i czujniki. Jednak ostatnio doszło u nas do kolizji. Okazało się, że prawe lusterko przysłonięte było przez urządzenia (monitor kamery cofania i drukarkę wagi ładowarkowej), które miały wspierać pracę operatora ładowarki, a niestety ograniczyły widzialność z prawej strony maszyny. Takie sytuacje analizujemy w szerszym gronie, w którym często toczą się ostre dyskusje. Cieszy mnie, gdy widzę zaangażowanie zespołu.
Rozmawiała Sabina Szewczyk.
Cały wywiad w magazynie Surowce i Maszyny Budowlane 2/2015