Dron nad wyrobiskiem
Drony. Stworzone kiedyś na potrzeby wojska, szybko stały się urządzeniami kupowanymi zwłaszcza przez pasjonatów fotografii. Coraz częściej wykorzystywane są jednak i do celów profesjonalnych. Także na kopalniach (a raczej nad kopalniami) kruszyw.
Rozległy zbiornik wodny. Na jego zachodnim krańcu pracuje koparka refulująca. Kilkadziesiąt metrów dalej zakład przeróbczy. Droga, którą podjeżdżają ciężarówki po kruszywo, niknie za hałdami piasku… Nie każdy kamieniołom czy żwirownię można ogarnąć jednym spojrzeniem. Znaczny obszar wyrobiska można wprawdzie objechać samochodem, jednak z uwagi na „terenowe” warunki, nie jest to zawsze szybkie i łatwe. Coraz częściej na kopalniach pojawiają się więc urządzenia pozwalające na rzut oka na całość. I to z „lotu ptaka”.
Monitoring z góry
Nad kopalnią Stróża słychać ciche brzęczenie. Gdy zadrze się głowę do góry, można dostrzec poruszający
się punkt. Dron wykonuje serię zdjęć, po czym lekko ląduje u stóp osoby ubranej w kamizelkę i górniczy kask. KKN Stróża to jeden z dwóch zakładów eksploatowanych przez KSM Byczeń. Druga lokalizacja – właśnie w Byczeniu – położona jest kilkadziesiąt kilometrów dalej. – Wykorzystujemy drona do monitorowania terenu wyrobisk. Urządzenie wyposażone jest w kamerę wykonującą zdjęcia i filmy wysokiej rozdzielczości
– mówi Bartek Machynia, sztygar z KSM Byczeń. – Na nakręconym 300 m nad ziemią filmie zobaczymy
osadniki, zakład przeróbczy. Materiały te pozwolą nam na analizę i wybór rozwiązania odnośnie np. rozwoju
zakładu – dodaje B. Machynia.
Zarządzanie kopalniami bez opuszczania centrali
Zarządzający firmą, do której należy kilka zakładów wydobywczych, zbierają się w sali konferencyjnej.
Jeden z pracowników wgrywa z pendrive’a otrzymane przed chwilą zdjęcia. Na ekranie laptopa pojawia się
droga technologiczna z wozidłem, widać trasy przenośników, zrzut wody… Fotki są świeże – sprzed zaledwie
kilku minut. – Gdy spółka posiada więcej kopalni – jak np. nasza firma – dron okazuje się jeszcze bardziej
przydatnym narzędziem – przekonuje B. Machynia. – Niejednokrotnie osoby decyzyjne są w rozjazdach
lub przebywają w centrali oddalonej o kilkadziesiąt kilometrów od wyrobisk.
Cały artykuł ukazał się w numerze 6/2016 magazynu Surowce i Maszyny Budowlane