Jak to kiedyś strzelaniem urabiano
Ręczny załadunek Lokalizacja kamieniołomu była niekiedy bardzo poważną przeszkodą w prowadzaniu np. szerokiego urabiania strzelaniem MW umieszczanym w głębokich otworach wiertniczych, co nie wpływało na uzyskiwanie dużych ilości kamienia z jednego odstrzału. Kamieniołomy w pobliżu osiedli, lub niekiedy znajdujące się w granicach miasta, nie mogły przejść na urabianie otworami wiertniczymi lub przechodziły, ale z wieloma ograniczeniami, ponieważ wstrząsy przy strzelaniu bardzo dużymi ładunkami w otworze zagrażały położonym blisko budynkom, a także obiektom zabytkowym. Dla takich kamieniołomów powstawały także inne ograniczenia, jak przykładowo rozdrabnianie wtórne dużej ilości brył nadwymiarowych, które w tamtych latach były hamulcem dalszej mechanizacji. Grube bryły znacznie obniżały wydajność ładowania, zwłaszcza ręcznego, dla którego wielkość bryły nadwymiarowej określał ich ciężar – 40 kg. Załadunek urobku odbywał się ręcznie na wózki (tak zwane koleby), poruszające się po szynach o szerokości 500 i 600 mm, rozplanowanych po poziomach wyrobisk. Wózki o pojemności od 1,5 m3 do 2 m3 pchane były ręcznie lub ciągnione przez zaprzęgniętego konia. Dopiero pod koniec lat pięćdziesiątych pojawiły się pierwsze lokomotywki spalinowe. W kamieniołomach podległych Centralnemu Zarządowi Kamieniołomów i Klinkierni Drogowych we Wrocławiu w 1952 roku po raz pierwszy do załadunku urobku wykorzystano koparkę łyżkową. Ze względu na powszechnie stosowany w kopalniach odkrywkowych transport szynowy oraz małe
pojemności wózków wprowadzono do ładowania nadsiębierne koparki łyżkowe, przeznaczone głównie do budowlanych prac ziemnych. Charakteryzowały się niewielką pojemnością łyżek (ok. 1,2 m3, sporadycznie przekraczających pojemność 2,0 m3).
Cały artykuł dostępny w magazynie "Surowce i Maszyny Budowlane" 3-4/2015.
Fot. KW Czatkowice