Kabaret w kruszywach
O kruszywach, przesiewaczach czy branżowej publiczności mówi Mariusz Kałamaga, artysta kabaretowy, który wystąpił podczas tegorocznego sympozjum Kruszywa Cement Wapno.
Wiesz coś o kruszywach?
Kruszywa? No, nie ukrywam, że to mój as w rękawie. Nie takie rzeczy się kruszyło, gdyż jestem z Bytomia. Hałdy, odpady, miał, groszek…
Skoro mamy eksperta, to pytanie bardziej szczegółowe: z czym kojarzą ci się przesiewacze dwupokładowe?
Moje ulubione. Bujałem się tym wiele lat, zanim zamieniłem na mazdę.
A płuczki mieczowe?
Płuczki mieczowe? Wiesz co, nie polecam, nie przepadam, ale jak ktoś się uprze – nie będę zabraniał.
Przed chwilą występowałeś przed widzami właśnie z branży kruszyw, cementowej i wapienniczej. To wymagająca publiczność?
Publiczność była super. Dobrze reagowała na występ, a trzeba podkreślić, że stand-up to trudna forma. Agresywna, dosadna, „w punkt”, a nie wszystkim to pasuje, zwłaszcza na imprezach jak ta, niebiletowanych.
Było świetnie, widziałem osoby bardzo dobrze się bawiące, kilku wyszło zniesmaczonych, ale to pewnie dlatego, że coś niezdrowego zjedli, a nie z mojego powodu.
Wśród widzów chyba zawsze pojawi się jakiś odważny, sypiący docinkami. Jak wówczas reagujesz?
Taka osoba sama sobie strzela w kolano, gdyż mam parę sprawdzonych metod na uciszenie. Widzowie takich nie lubią. Niektórzy wprawdzie się na początku zaśmieją, ale generalnie taki delikwent przeszkadza w odbiorze. Trzeba trochę z niego pożartować, a w ostateczności zaprosić na scenę…
Podczas występu kilka razy „dręczyłeś” Remika – jednego z widzów…
Tak, ale zwracając się do wybranego widza cały czas trzymam rękę na pulsie i patrzę na reakcje. Wiem, kiedy mogę „pojechać grubiej”, a kiedy odpuścić.
Bycie na scenie, bycie komikiem polega w dużej mierze na tym, żeby być dobrym obserwatorem – zarówno przy tworzeniu tekstów, jak i przy samym występie. Wszystko po to, by nawiązać jak najlepszą więź z publiką.
Szukasz przed występem przydatnych, kluczowych słów? W czasie swojego stand-upu wspominałeś choćby znaną w branży firmę Budkrusz, przewijało się też słowo „kruszywa”.
Przed wyjazdem sprawdzam, przed kim będę występował, proszę o pomoc organizatorów. To pomaga. Słuchacze mogą poczuć, że Kałamaga to trochę „nasz ziom”.
A właściwie – wg ciebie – co robią uczestnicy takich konferencji, jak ta?
Dla mnie to fajne, służbowe, branżowe „zerwanie się z łańcucha”. „Musimy tam być, bo jest wielu klientów kontrahentów, mój szef… Przepraszam więc, kochanie, wrócę jutro”.
Na koniec twoja opinia o nowych koparkach ssąco-refulujących.
Zamontowałem to ostatnio w chacie. Ja jestem zadowolony, moja kobieta mniej.
Rozmawiali: Przemysław Płonka, Maciej Szramek