Czy ten wskaźnik może kłamać?
Jednostkowe zużycie materiałów wybuchowych nie jest dobrym wskaźnikiem efektywności. Proces produkcyjny należy traktować całościowo i jako taki optymalizować. Bazowanie wybiórczo, na niektórych wskaźnikach może przynieść drastyczne skutki finansowe.
Parę lat temu brałem udział w przygotowaniach pakietu e-learningowego dotyczącego wydobycia i przeróbki surowców mineralnych do produkcji cementu. Pakiet miał być częścią całego wstępnego szkolenia obejmującego cały proces produkcyjny – od kamieniołomu do dystrybucji. W zamyśle głównego koordynatora projektu każdy dział miał się zaczynać od przedstawienia głównych wskaźników efektywności produkcji (KPI’s), charakterystycznych dla danego działu produkcji. Zapytany o listę takowych, znalazłem się niejako w niezręcznej sytuacji. Jest wiele wskaźników, które należy monitorować, i które dają pewne informację o procesie produkcyjnym w danym zakładzie, jednak arbitralne tworzenie listy, niesie z sobą pewne ryzyko. Każda korporacja lubi i musi produkować statystyki, stąd szuka wskaźników, których można by w nich używać. Najlepiej jedna liczba, która pozwala na uszeregowanie rosnąco lub malejąco i zakreślenie na czerwono tych, którzy są w ogonie. Takie podejście sprawdza się w zakładzie produkcyjnym, chociażby dla pieca czy młynów w cementowni, ale nie do końca może być zastosowane w kamieniołomie. Dla przykładu, jeśli nawet mam dwa kamieniołomy eksploatujące ten sam surowiec, o podobnej wielkości wydobycia, ale w jednym urobek transportowany jest w dół, podczas gdy w drugim samochody z urobkiem jadą pod górę. Który wypadnie lepiej, jeśli porównamy zużycie paliwa na tonę lub tonokilometr? Jakie wnioski wyciągnie ktoś w centrali firmy, nieznający specyfiki zakładu? Czasem nawet koledzy z branży ulegają pokusie porównań, szczególnie kiedy te wypadają dla nich korzystnie. Jeden ze znanych mi kierowników kamieniołomu dziwił się bardzo, dlaczego tyle mówi się o jego koledze, skoro on ma ponaddwukrotnie niższy jednostkowy koszt wydobycia, zapominając jednocześnie, że „tamten” operuje ze współczynnikiem N/Z = 2, podczas gdy sam nadkładu nie miał wcale.
Jednostkowe zużycie materiałów wybuchowych – czy to dobry wskaźnik?
Zatem wydaje mi się celowe, głębsze przyjrzenie się tematowi wskaźników używanych do kontroli i monitorowania produkcji. Chciałbym więc zacząć od pierwszego i jednego z najbardziej popularnych – jednostkowym zużyciem materiałów wybuchowych.
Czym jest jednostkowe zużycie MW? Jest to współczynnik określający, ile gram materiałów wybuchowych należy zużyć tudzież zużywa się, na 1 tonę urobku. Czyli proste, stawiamy cel dla wszystkich kamieniołomów, redukcja jednostkowego zużycia o X% lub bardziej ambitnie, do poziomu Y g/t, najlepiej biorąc za wzór kamieniołom o najmniejszym zużyciu w grupie. Właściwie proste też dla kierowników, redukują i biorą premie. Problem polega na tym, że takie podejście powoduje poprawienie jednego wskaźnika i pozorne oszczędności, ale globalnie może mieć negatywny wpływ na proces jako całość. Bo produkcja surowców, czy to dla przemysłu cementowego, czy innego, jest całościowym procesem zaczynającym się podczas rozpoznania złoża, a kończącym przekazaniem gotowego produktu końcowemu odbiorcy. I jako taki powinien być optymalizowany. Podczas gdy oczywistym wydaje się być związek pomiędzy jednostkowym zużyciem MW a rozdrobnieniem urobku, zastanówmy się czy ma ono wpływ na dalsze etapy procesu produkcyjnego, takie jak kruszenie i mielenie wsadu piecowego (cement).
Ustalmy, że w procesie rozdrabniania urobku, który zaczyna się od zastosowania materiałów wybuchowych, używa się energii do zmniejszenia rozmiarów surowca. Prace strzałowe redukują rozmiar z nieskończoności (masyw skalny) do danej wielkości ziarna urobku pod ścianą. Następnie kruszarka i młyn zmieniają energię elektryczną na mechaniczną i w ten sposób redukują dalej rozmiar ziarna. To ta energia jest głównym kosztem.
Cały artykuł w magazynie Surowce i Maszyny Budowlane 1/2018.
Komentarze