W Iraku dali radę, a u nas?
– Nie potrafię zrozumieć tego, że nasze firmy znakomicie radziły sobie budując drogi w Iraku czy Libii, a z drugiej strony mają duży problem z prawie każdą naszą autostradą. Jest to oczywiście pokłosie wadliwej ustawy „Prawo Zamówień Publicznych”, która wręcz prowokuje do tworzenia się szarej strefy – mówi Michał Jankowski, prezes zarządu Trzuskawica S.A. oraz były przewodniczący Stowarzyszenia Przemysłu Wapienniczego.

Dziś wiele firm raczej ogranicza inwestycje oraz wycofuje się z wprowadzania jakichkolwiek nowości. Trzuskawica również?
Jeżeli chodzi o kwestie wydobywcze, z całą pewnością tak. Na terenie naszego zakładu prowadzimy jednak inwestycje związane z dostosowaniem go do norm unijnych dotyczących zmniejszenia emisji i poprawy jakości płuczek. Chcemy dać naszemu klientowi jeszcze lepszy produkt, gdyż wierzymy, że w ten sposób jesteśmy w stanie utrzymać się na rynku.
A propos norm unijnych… Polska, będąc w UE, podlega prawom związanym z emisją CO2 i to jest element, który będzie w dużej mierze ograniczał czy regulował poziom produkcji m.in. w przemyśle wapienniczym. To bardzo poważny problem, według mnie nieco źle rozumiany w Europie. Jeżeli chcemy bowiem budować, to musimy produkować i cement, i wapno. Uważam, że w tej kwestii świat jest nieco makiaweliczny. Europa to zaledwie ok. 11% całości światowej emisji, a chce być liderem w jej ograniczaniu. Może okazać się, że przestaniemy produkować – z takim problemem zmaga się w tej chwili południowa część Starego Kontynentu. Oczywiście, możemy nie emitować spalin, ale nie zdołamy być całkowicie ekologiczni. Nie zamkniemy elektrowni, ponieważ nie będziemy mieli prądu.
Polska potrzebuje silnej gospodarki, więc oczywiście – powinniśmy iść w stronę redukcji emisji i wprowadzenia najnowszych instalacji, pamiętając jednak o tym, że w przypadku cementu czy wapna ok. 60% emisji to efekt reakcji chemicznej, gdzie z węglanu wapnia powstaje tlenek wapnia. Te dwa przemysły są dziś źle traktowane przez Unię Europejską.
Kłopoty ze strony Unii, długa zima, zastój w budownictwie... Wszystko się sprzysięgło przeciw wam?
Cóż, faktem jest, że w tym roku z całą pewnością będziemy mieli zmniejszony wolumen sprzedaży kruszyw. Przede wszystkim skupiamy się więc na kruszywach o wysokiej wartości dodanej, stosowanych głównie przy produkcji betonu towarowego i asfaltu. Na pewno zmniejszymy też sprzedaż kruszyw do mieszanek, szczególnie na podbudowy.
W przypadku wapna – myślę, że będzie to nieco mniejsza sprzedaż niż rok temu, ale nie widzę tu jakiś wielkich kłopotów.
Mamy także trzy kamieniołomy, które kupiliśmy w ramach konsolidacji całej grupy CRH. Tu sytuacja jest rzeczywiście trudna i musimy rozważyć tymczasowe wyłączenie ich z produkcji.
Obecnie cała branża wydobywcza jest w dość poważnym kryzysie. Parę lat temu powstały niezwykle silne grupy, które dziś będą musiały wyzbywać się swojego majątku. Wiele firm jest w procesie upadłości czy restrukturyzacji aktywów.
Niestety, dziś jesteśmy w olbrzymim dołku... Zbudowaliśmy olbrzymi potencjał i okazało się, że w ogóle nie ma na niego zapotrzebowania. Spowodowało to bardzo ryzykowne ruchy ze strony wielu kopalń, które dziś po prostu walczą o życie. Myślę, że w tym roku duża część z nich będzie miała – najdelikatniej mówiąc – niezadowalające wyniki, a część być może stanie przed koniecznością ogłoszenia upadłości. Ten rok jest czasem olbrzymich wyzwań. Nie wiem jak długo to potrwa, ale nie jestem wielkim optymistą. W przyszłym roku czekają nas wybory, więc będzie więcej deklaracji niż działań… Obym się mylił!
Problem polskiego wydobycia, jeżeli chodzi o kruszywo, polega w głównej mierze na tym, że branża jest niezwykle rozdrobniona…
Istotnie. Czy wiemy tak naprawdę, ilu mamy w Polsce producentów kruszyw i jakie jest rzeczywiste wydobycie?
Obecnie bardzo znaczny problem stanowi szara strefa, szczególnie w obszarach kopalń żwiru i piasku. Nie wiem, jak duże jest nielegalne wydobycie, ale z tego, co się orientuję, jest bardzo wiele zakładów, które nie posiadają nawet swoich wag! Należy bardziej egzekwować prawo w stosunku do osób działających nieuczciwie, ponieważ bardzo niszczy to możliwości rozwojowe przedsiębiorstw postępujących według prawa. Jeżeli mamy być efektywni, to chciałbym, aby konkurenci również działali zgodnie z wymogami, a nie wybierali drogi „na skróty”.
Szara strefa jest i w drogownictwie.
Mówiąc o drogownictwie trzeba na wstępie zaznaczyć, że niezwykle ciężko pracuje się, kiedy z 10 największych firm budownictwa drogowego w 2010 r., 8 ogłosiło upadłość w 2012 r. Obecna sytuacja wynika ze złego procesu inwestycji w polskich drogach i nie od końca sprecyzowanego nadzoru budowlanego. Sam, jako inżynier, nie potrafię zrozumieć tego, że nasze firmy znakomicie radziły sobie budując drogi w Iraku czy Libii, a z drugiej strony mają duży problem z prawie każdą naszą autostradą. Jest to oczywiście pokłosie wadliwej ustawy „Prawo Zamówień Publicznych”, która wręcz prowokuje do tworzenia się wspomnianej szarej strefy. Aktualnie w Polsce nie liczą się referencje firmy, tylko zapewnienie, że wybuduje się tanią drogę, za którą często musimy i tak zapłacić dwa razy drożej.
Do tego dochodzą wszystkie problemy związane z logistyką i przewozem materiałów, ponieważ obecnie nasz odbiorca nie zwraca uwagi na cenę, którą dostanie „na bramie”, lecz na to, w jakim czasie i jakiej jakości materiał zostanie dostarczony bezpośrednio do niego.
Rozmawiała Sabina Szewczyk
Fot.: Trzuskawica S.A.
Cały artykuł przeczytają Państwo w magazynie "Surowce i Maszyny Budowlane" nr 5/2013 zamów prenumeratę w wersji elektronicznej lub drukowanej |