O przywództwie w czasach zarazy
Najlepsze szkolenia biznesowe dotyczące przywództwa uczą, że w trudnych czasach jakość liderów oraz sprawność ich organizacji są czynnikiem decydującym o sukcesie. Dotyczy to tak samo przedsiębiorstw, organizacji międzynarodowych, jak i całych państw. Wartość liderów mierzy się w trudnych czasach tym, czy potrafią dostatecznie szybko zrozumieć dynamikę zmieniającej się sytuacji, podjąć trafne decyzje wybiegające w przyszłość i konsekwentnie wprowadzać je w życie.
Na świecie jest wielu prezesów, dyrektorów, a także dwie setki premierów i wiele tysięcy ministrów. Ilu z nich jest prawdziwymi liderami?
Obecnie w Europie mamy do czynienia z szybko rozprzestrzeniającym się koronawirusem, czego skutkiem jest ryzyko, że w wielu krajach liczba zarażonych przekroczy wydolność systemu ochrony zdrowia, a lekarze będą musieli podejmować dramatyczne decyzje kogo podłączyć do respiratora, skazując być może innych na śmierć. Na dodatek wiele branż nie jest w stanie prowadzić regularnej działalności i już teraz ponosi wielomilionowe straty, które zmiażdżą tysiące firm – głównie małych i średnich, często rodzinnych.
Aby obraz był jeszcze bardziej złożony warto zauważyć, że tempo rozprzestrzeniania się choroby i liczba zarażonych będzie zależała m.in. od trudnych decyzji wpływających na życie całych społeczeństw. W ubiegłym tygodniu miałem rozmowy z menedżerami Seleny ze wszystkich krajów, w których działamy. Z tych rozmów wyłania się zróżnicowany obraz: tam, gdzie politycy i biznes podjęli szybkie i odważne decyzje – udało się silnie stłumić pierwszą falę koronawirusa. Tak jest w wielu krajach Południowo-Wschodniej Azji. U nas w Europie decyzje polityków są spóźnione, co skutkuje znacznym chaosem w społeczeństwach i nadmiernym przeciążeniem służby zdrowia. Nasi włoscy, hiszpańscy czy niemieccy pracownicy mają coraz więcej wątpliwości, czy ich rządy działają w tempie adekwatnym do zagrożenia.
Dlatego pod rozwagę poddaję podjęcie w Polsce trzech decyzji mających wpływ na nasze zdrowie i na gospodarkę:
Po pierwsze należy zredukować ruch osobowy między miastami i w samych miastach. Powinien zostać ograniczony tylko do transportu towarowego i dojazdów do pracy. Firmy w miarę możliwości powinny pracowników biurowych oddelegować do pracy zdalnej w tzw. systemie home office. Zamknięcie miast i ruchu w nich to pierwszy warunek spowolnienia dynamiki wzrostu zachorowań i stworzenia szansy dla naszej służby zdrowia, aby poradziła sobie z tak wielką liczbą nowych zakażeń. Ostatnia decyzja rządu hiszpańskiego może być też wzorem dla reszty Europy, w tym Polski.
Po drugie, zachęcam rządzących, aby zapewnili dodatkowe znaczne środki na wzmocnienie służby zdrowia oraz wsparcie płynności finansowej biznesu w Polsce – zwłaszcza małych i średnich firm. Być może trzeba będzie rozstać się z ideą zrównoważonego budżetu w 2020 roku. Wiem, że jesteście dumni z takiego budżetu, dlatego będzie to z pewnością niełatwa wizerunkowo decyzja. Wystarczy jednak pójść do najbliższego szpitala, żeby zobaczyć, jak bardzo jest ona potrzebna.
Po trzecie pod rozwagę opozycji poddaję równie trudną decyzję – delikatne zawieszenie regularnego krytykowania rządu, co w normalnych czasach jest rytuałem opozycji w europejskich demokracjach. W obecnej chwili rząd ma walczyć z kryzysem, a nie zajmować się przepychankami z opozycją. To od Was zależy, czy dacie rządowi szansę koncentracji na kluczowym dla Polek i Polaków problemie.
Przywództwo w trudnych czasach polega na podejmowaniu odważnych decyzji, a także na przekraczaniu swoich własnych stref komfortu – biznesu, rządzących i opozycji. Pamiętajmy jednak, że nasi Koledzy ze służby zdrowia nie pracują w sferze komfortu, a przedsiębiorcy, którym załamał się biznes – dają pracę tysiącom Polaków.
Komentarze