W odpowiednim miejscu, w odpowiednim czasie
Justyna Kuryna – jej nazwisko pojawiało się najczęściej, gdy szukając polecenia wśród zaufanego grona koleżanek i kolegów górników, pytałam o radę. Niech nikogo nie zmylą jej blond włosy i filigranowa sylwetka. Justyna to prawdziwy rekin sprzedaży i doświadczony logistyk.
Danuta Rajczakowska: Justyno, jak to się stało, że dziewczyna po studiach ekonomicznych związała swoją karierę zawodową z górnictwem?
Justyna Kuryna: Z wykształcenia faktycznie jestem ekonomistą ze specjalnością zarządzania przedsiębiorstwem. Zawsze chciałam pracować w przedsiębiorstwie czysto produkcyjnym – interesowały mnie procesy produkcji i logistyki. W momencie kiedy nadarzyła się okazja podjęcia pracy w kopalni odkrywkowej i zdobycia doświadczania w firmie produkcyjnej, nie wahałam się zbyt długo i przyjęłam ofertę.
Od początku swojej kariery poznajesz branżę wydobywczą. Czym obecnie się zajmujesz?
Kieruję działem logistyki w firmie Colas Kruszywa oraz wspieram działania działu handlowego Colas Polska i Colas Kruszywa, który – prócz handlu kruszywami – zajmuje się także sprzedażą emulsji oraz mas mineralnych w całej Polsce. Obecnie posiadamy dwie kopalnie, trzy wytwórnie emulsji asfaltowych i aż 13 wytwórni mas bitumicznych w całym kraju, więc jest naprawdę co robić.
Uchodzisz za guru od tematów logistyki kolejowej. Sama tego doświadczyłam – kiedy miałam problem z transportem surowców koleją, po radę odesłano mnie do ciebie. Jak wyrobiłaś sobie tak silną pozycję w tym temacie?
Jak w każdej pracy, pomimo ukończenia dobrych studiów, człowiek musi zdobyć doświadczenie, którego nic nie zastąpi. Miałam to szczęście, że na początku mojej kariery zawodowej przez kilka lat stopniowo zdobywałam doświadczania z zakresu przewozów kolejowych, a w wieku 30 lat, po sprzedaży naszych kopalń do Grupy Colas, powierzono mi stanowisko, które dziś zajmuję. Musiałam ułożyć całe procesy logistyki i sprzedaży po nowemu, gdyż zostaliśmy oddzieleni od Grupy Heidelberg i rozpoczęliśmy działalność jako Colas Kruszywa. To było prawdziwe wyzwanie dla młodej osoby, ale nauczyło mnie bardzo dużo o branży kolejowej.
Dodatkowo, od 2006 r., rynek kruszyw zaczął szybko się rozwijać i rozpoczęły się problemy z dostępnością taboru kolejowego z grupy PKP CARGO. Muszę się tu pochwalić, że jako Colas byliśmy jednym z prekursorów zatrudniania prywatnych przewoźników do przewozu kruszyw. Pamiętam, jak odwiedziłam większość wtedy funkcjonujących firm kolejowych z prośbą o realizację takich przewozów i niestety większość nie była tym zainteresowana. Wszyscy chcieli wozić tylko węgiel. Tak naprawdę prywatne przewozy zaczęliśmy z firmą POL-MIEDZ TRANS i teraz, po 16 latach, nadal współpracujemy, co chyba dobrze świadczy o obu stronach.
Powszechnie wiadomo, że w związku z kryzysem energetycznym i koniecznością przewozu węgla znacznie zmniejszyła się dostępność taboru kolejowego. Colas, jako producent kruszyw, jest w dużej mierze od niego zależny. Masz już wypracowane rozwiązanie na tę okoliczność?
Dzięki zmianom, które dokonały się na rynku przewozowym w ciągu ostatnich 15 lat, mamy alternatywy w postaci kilkunastu prywatnych firm przewozowych. Moim zdaniem każda kopalnia powinna prowadzić politykę dywersyfikacji takich spółek, aby utrzymywać ciągłość wywozów.
Słuchając ciebie, nie da się nie zauważyć, że kochasz to, co robisz. Co pasjonuje cię w twojej pracy?
To dobre pytanie. Na pewno to, że widzę realne wyniki pracy. Często podróżuję po Polsce i gdy jadę np. Mostem Północnym w Warszawie, to wiem, że do betonu użyto naszego kruszywa z kopalni w Rogoźnicy i to ja realizowałam dostawy. Takich budów nazbierało się setki przez te 25 lat mojej pracy: od mostów, płyt lotnisk, po drogi ekspresowe, autostrady, linie kolejowe oraz kanały i rzeki, ponieważ tak naprawdę dostarczamy kruszywa do wszystkich tych branż. To właśnie mnie napędza – że w jakieś drobinie dokładam się do tego, aby nasz kraj był lepiej rozwinięty i piękniejszy. Myślę, że wszyscy widzimy zmiany, jakie zaszły przez ostanie 17 lat, a szczególnie od roku 2006, kiedy po wejściu w struktury Unii Europejskiej zaczęliśmy korzystać z funduszy unijnych.
Wiem, że macie dobre relacje w zespole. Za każdym razem, gdy mamy okazję się spotkać na konferencji, czuć między wami tak zwany flow. Mylę się, czy jesteś jedyną kobietą w tym teamie?
Faktycznie, prócz mojej koleżanki Eli z finansów, jestem jedyną kobietą w zespole związanym bezpośrednio z produkcją i logistyką na kopalniach. Dodatkowo szczęściarą, dlatego że mamy wspaniały zespół, który naprawdę wspiera się w pracy. Odnotowujemy bardzo małą rotację w kadrze zarządzającej, więc pracujemy z niektórymi osobami po kilkanaście lat. Życzyłabym każdemu, aby dopracował się takiej ekipy, bo jeśli do pracy przychodzisz z przyjemnością, to już jest duży sukces w życiu. Oczywiście, przypochlebię się trochę mojemu szefowi, ponieważ to też jego duża zasługa, że taką atmosferę w pracy potrafi stworzyć.
Wsparcie od ludzi wokół to szalenie istotna sprawa, która wpływa na naszą drogę zawodową. Spotkałaś osobę, która w szczególny sposób pomogła ci w karierze?
Myślę, że jednej takiej osoby nie ma. W mojej firmie pracują naprawdę ludzie zaangażowani i z dużym doświadczeniem, dlatego starałam się czerpać od nich jak najlepsze wzorce, które będę mogła wykorzystać w przyszłości. Dodatkowo firma Colas bardzo dba o rozwój swoich pracowników, prowadząc ciągłe szkolenia. Mamy możliwości stażów zagranicznych i kontynuowania tam kariery. Ponadto dla pracowników szczególnie uzdolnionych są tworzone plany rozwoju ich kariery w koncernie.
Zatem jakie są twoje plany? Nie chcę się pytać, gdzie siebie widzisz za pięć czy dziesięć lat, ale chętnie dowiem się, czy nadal zamierzasz pozostać w tej branży?
Na tą chwilę nie planuję zmieniać czegoś w swojej obecnej pracy. Jeśli chciałabym się rozwijać, to w ramach Grupy Colas, jeśli poszerzymy swoje zasoby kopalń w Polsce.
Cytując słowa Anny Quindlen często powtarzam, że w tej branży kobieta musi być mocna jak gwóźdź, a czasem ciepła jak grzanka. Czy uważasz, że wciąż trudniej w górnictwie jest zrobić karierę kobiecie niż mężczyźnie?
To zależy, na jakim stanowisku. Jeśli mówimy o typowej produkcji i stanowisku np. sztygara zmianowego czy kierownika kopalni, na pewno kobiecie jest trudniej. Ale to wynika z czysto pragmatycznych spraw. Kobiety bardzo często mają dobre wykształcenie górnicze i są świetne jako KRZG, ale troszeczkę gorzej nam idzie z mechaniką i sprzętem produkcyjnym, a w niewielkich kopalniach jest to ściśle powiązane i tu właśnie leży problem. Ale przecież w górnictwie są jeszcze działy sprzedaży, logistyki, laboratorium – tu jesteśmy na równych prawach z mężczyznami, a niejednokrotnie lepsze, gdyż charakteryzujemy się wrodzoną gospodarnością, której uczymy się, prowadząc dom.
Zatem uważasz, że powinniśmy bardziej pokazać obecność pań w sektorze wydobywczym? Osobiście uważam, że dałoby to znak innym kobietom, które być może myślą o pracy w tym zawodzie, ale mają o nim mylne wrażenie i wątpliwości, czy to branża dla nich.
Jak najbardziej powinniśmy promować pracę w górnictwie. Czytając ostanie artykuły na temat spadku zainteresowania studentów wydziałem górnictwa, trochę się zasmuciłam, musimy więc podejmować kroki, aby zwiększyć zainteresowanie młodzieży naszą branżą, a w szczególności kobiet.
Gdybyś mogła cofnąć czas, czy istnieją słowa, które usłyszane na początku kariery zawodowej pomogłyby w jej rozwoju? Jaką radę sama byś dała dziewczynie, która chce pracować w branży górniczej?
Nie wiem, czy istnieją takie słowa. Słowa są słowami, a życie składa się z zdarzeń, które mają wpływ na następny dzień. Często nasza kariera zawodowa jest wynikiem tego, że znaleźliśmy się w odpowiednim miejscu w odpowiednim czasie. Czyli prócz wykształcenia i doświadczenia mieliśmy szczęście. A rada dla dziewczyny? Na pewno pokora, ciężka praca i szacunek dla ludzi, z którymi pracujesz, dadzą dobre efekty.
Ostatnio wiele mówi się i pisze o tak zwanym wellbeingu lub dobrostanie. Biorąc pod uwagę twoje stanowisko, często jesteś w podróży. Jak zachowujesz równowagę między życiem prywatnym a zawodowym?
To jest chyba jedna z trudniejszych spraw, szczególnie jeśli masz rodzinę. Ja mam i nie będę oszukiwać, że godzenie wychowywania dziecka i prowadzenia domu z intensywną pracą zawodową, związaną z częstymi wjazdami, jest łatwe. Udało mi się to dzięki mojemu mężowi, który mnie wspierał, i rodzinie, pomagającej w opiece nad moją córeczką, która teraz jest już nastolatką. Jeśli chodzi o taki psychologiczny aspekt, to trzeba umieć się na chwilę od pracy wyłączyć. Wiem, że jest to bardzo trudne, bo sama nieraz siedząc wieczorem z kubkiem herbaty przemyślę, co się wydarzyło w ciągu dnia i naglę biegnę do komputera, aby się upewnić, że wszystko ok, ale tak to już jest. Najbardziej w zachowaniu równowagi pomaga jakieś hobby. Osobiście lubię czytać kryminały, popracować w ogródku i jeździć na nartach. To mi daje oddech.
Rozmawiała Danuta Rajczakowska, dyrektor ds. handlowych Strzeblowskich Kopalni Surowców Mineralnych
Wywiad pierwotnie pojawił się w nr 2/22 magazynu "Surowce i Maszyny Budowllane".
Komentarze