FELIETON: Czy poleje się krew?
W planie wydawniczym BMP najbliższe numery będą związane z Konferencją Kruszywa Mineralne w Kudowie (18-20 kwietnia 2018 r.) i Konferencją Piaski i Żwiry w Krakowie (12-13 czerwca 2018 r.). Kierując się powyższym, postanowiłem kolejne felietony poświęcić – pierwszy, problemowi szczególnemu, drugi, przypomnieniu osób, które w latach dziewięćdziesiątych odegrały ważną rolę w branży. To drugie łączy się z 25-leciem powołania Polskiego Związku Producentów Kruszyw.
Pierwszy z nich rozpocznę od kontrowersyjnego stwierdzenia. Rzeźnia firm to… szansa. Wynika to ze szczególnie dużego rozdrobnienia branży produkcji kruszyw. Nie będę przytaczał statystyk. To widać i słychać. Wśród firm „poleje się krew”. Oczywiście nie stanie się to jutro, ani pojutrze, ale polać się musi. Po dwóch, trzech latach stabilizacji, przy znaczącym zapotrzebowaniu, nastąpi okres jego wyraźnego spadku, wynikający bezpośrednio ze zmniejszenia środków przeznaczonych na budownictwo, w tym infrastrukturalne. Jak stwierdza prof. Wiesław Kozioł, również branża kruszyw podlega cyklom, które można zaobserwować w gospodarce. Wiąże się to rzecz jasna z wpływem gospodarki światowej i europejskiej, ale przede wszystkim jest odpowiedzią na to, co dzieje się w kraju.
Wśród firm kruszywowych w Polsce poleje się krew. Czy to dobrze? Szybka odpowiedź brzmi: nie, ale po zastanowieniu… To dobrze, bo rozdrobniona branża, z tak wielką dominacją ilościową firm mikro i małych, daleko nie jest w stanie zajechać.
Rozumiem, że można się z tym nie zgodzić, ale przemyśleć warto. Liczę na głosy nie tych, którzy nie godzą się z czymś dla zasady, ale na reakcję tych, którzy zdają sobie sprawę z płynącego czasu i zmian w gospodarce. Najlepiej posłużyć się w tym miejscu przykładem. Kiedy w latach dziewięćdziesiątych następowała zmiana prawa geologicznego, w której miałem okazję czynnie uczestniczyć, wbrew stanowisku ówczesnego dyrektora, a potem wiceministra w Ministerstwie Środowiska, udowadniałem, co się okazało, skutecznie, że należy wprowadzić możliwość wydawania koncesji na poziomie starosty. Było ciężko, ale wierząc w potrzebę stworzenia gospodarzy surowcowych na poziomie powiatów, przekonałem, oczywiście nie sam, do wprowadzenia tego uprawnienia. Przy zastrzeżeniach, że powiaty nie stworzą warunków do profesjonalnej organizacji przedsięwzięcia, że będzie to „otoczone nieprzyjemnym zapachem”, jeżeli nie korupcji, to co najmniej lokalnych powiązań. Argumentowałem potrzebę wydawania koncesji na przykład na wydobycie piasku na zimowe, lokalne posypywanie dróg. Dziś mija 20 lat i z perspektywy tego czasu uważam inaczej. Koncesje na wydobycie nie mogą być wydawane na takim poziomie, bo taki stan rzeczy prowadzi do patologii, zarówno po stronie urzędów, jak i przedsiębiorców, a racjonalna gospodarka złożami najczęściej niestety nie istnieje. Chętnie podejmę dyskusję w tym zakresie. Póki co, na dziś, proponuję dwa poziomy organów koncesyjnych: minister i marszałek (uwaga, tu może być niespodzianka!). Tym bardziej, że projekt Polskiej Agencji Geologicznej przenosi na nią zadania wykonawcze, a nie nadzorcze. Administracja geologiczna, rozumiana jako organ wydający również koncesje, musi być ograniczona i kompetentna.
Jeżeli nawet dziś są zastrzeżenia do przebiegu procesu koncesyjnego, to należy go usprawnić, ale nie pozostawiać zbędnie rozbudowanym. Ale wracając do krwi, która się poleje.
Głównym powodem będzie to, że na zmiany zapotrzebowania, rozdrobnienie branży nie jest dobrą odpowiedzią. Ostatnio mogłem to szczegółowo zaobserwować na być może – oby odosobnionym – ale wiele mówiącym przykładzie. Nowe „zagłębie kruszywowe” w okolicy Kielc powstało około 6 lat temu i generuje produkcję łącznie średniorocznie 4-5 mln ton kruszyw. Składa się z 6 przedsiębiorstw górniczych, prowadzących wydobycie 8 wyrobisk. Te sześć firm działa na powierzchni ok. 3 km2. Poproszono mnie o mediację między urzędem gminy a przedsiębiorcami, w zakresie uciążliwości, jakie wydobycie kopalin niesie dla codziennego życia mieszkańców. Z początku wydawało mi się to proste. Działając w kolejności – określimy jak jest, zdefiniujemy problemy, ustalimy co można zrobić, podzielimy obowiązki i na koniec przygotujemy porozumienie. Przyznaję, na starcie byłem po stronie przedsiębiorców. To dla mnie naturalny odruch. Krok po kroku realizowałem logicznie postępowanie i coraz wyraźniej dostrzegałem u przedsiębiorców oznaki znacznych różnic stanowisk, ale przede wszystkim brak woli działań wspólnych. Przygotowane w końcu i nie kwestionowane przez żadnego z zainteresowanych porozumienie nie zostało podpisane, a spotkanie, w którym ostatnio uczestniczyłem, przekonało mnie, że każdy przedsiębiorca z osobna przyznaje rację ustaleniom. Rzecz ma się inaczej, kiedy konieczne jest wyrażenie swojego stanowiska na forum grupy. Przedsiębiorcy spotykają się tylko wówczas, gdy są do tego przymuszeni. Jako przykład podam następującą sytuację – dla wywozu kruszyw niezbędne jest niezwłoczne zbudowanie ok. 2,2 km drogi gminnej, obecnie będącej w znacznej części drogą gruntową, jedną z gorszych, jakie widziałem. Wszyscy mają w zezwoleniu na prowadzenie działalności obowiązek bieżącego jej utrzymania oraz stosowania działań doraźnych (polewanie, równanie), by korzystanie z niej nie było uciążliwe dla mieszkańców. Przedsiębiorcy nie mogli się porozumieć, dlatego urząd gminy przygotował harmonogram zadań dla każdego, dający wspólny skutek. Z czymś takim jeszcze się nie spotkałem. Wielostronicowy, szczegółowy opis działań i terminów do realizacji przez przedsiębiorców kontestowany przez nich w miejsce porozumienia się bez nakazu. Moje osobiste doświadczenia w tym przypadku udowadniają, że małe nie jest piękne. Oczyma wyobraźni widzę integrację w postaci grupy producenckiej lub jednego przedsiębiorstwa wykorzystującego dobro w postaci zasady synergii. Na koncentrację organizacji wydobycia i produkcji kruszyw mamy kilka lat. Ale myśleć o tym trzeba już dziś. Bez tego nie zbudujemy pozycji branży, racjonalnej gospodarki złożami, przychylności społecznej, a w konsekwencji dostępności złóż, które to wkrótce będą decydujące.
Branża w okresie prawie trzydziestoletnim zmieniła się zasadniczo. To dziś technicznie i technologicznie poziom europejski. By nie tylko osiągnąć poziom zachodu, ale go wyprzedzić, potrzeba koncentracji. Branża rozdrobniona daleko nie jest w stanie zajechać. W gospodarce już obecnie następuje ekonomiczny dobór naturalny. Wypadają firmy małe, ich miejsce zajmują firmy duże. W branży kruszyw jeszcze ten czas nie nadszedł. I zasada renty transportowej nie ma tu zastosowania, bo koncentracja nie dotyczy (chociaż pośrednio również) miejsca produkcji, ale przede wszystkim organizacji i kapitału. Duzi (efekt skali) są w stanie inwestować w budowę swojej pozycji i skuteczną komunikację (dawniej reklama) oraz przeznaczanie pieniędzy na rozwój techniczny i technologiczny. Dalsze przykłady? Proszę. Jak słyszymy (z widocznością gorzej), gospodarka kwitnie, a wzrost PKB to ok. 4 %. A tu proszę, spłata zobowiązań jest coraz większym problemem.
Podobna sytuacja jest na rynku pracy. 500 plus na każde drugie i następne dziecko, zmieniło się na 500 plus dla każdego pracownika. To 500 plus dla każdego pracownika szczególnie dotyka firm mikro i małych, ponieważ przy konkurencji i cenowych oczekiwaniach zamawiających nie da się na nich przerzucić kosztów pracy. Może jeszcze nie dziś, ale gdy spadnie zapotrzebowanie. Czy wtedy ruszy proces łączenia? Mamy czas by do niego dojrzeć i doprowadzić do tej sytuacji metodą ewolucji, a nie rewolucji. Mija dwadzieścia pięć lat niechęci łączenia się przedsiębiorców w branży. Niechęć do innych powoduje, że preferujemy małe firmy własne bardziej niż duże, które mogą więcej, ale w których trzeba się dzielić zyskiem ze wspólnikami. Jeżeli nie podejmiemy działań opartych o grupy producenckie i współwłasność w pewnym momencie, możemy być zmuszeni oddać firmy innym. Łączenie się w grupy producenckie lub współwłasność poprzez łączenie się z innymi przedsiębiorcami będzie dobrą wiadomością dla producentów kruszyw, zanim „poleje się krew”.
Czekam na polemikę.
A co na to Młynarski? Ano mistrz napisał, wieszcząc, „Moje ulubione drzewo”:
[…] – Leszczyna, leszczyna,
Jak ją za mocno przygiąć w lewo – To w prawo się odgina,
A jak za mocno przygiąć ją w prawo – To w lewo bije z wprawą […]
Komentarze